Odwiedza nas 11 gości

Monumentalną budowlą, górującą nad całą wsią i okolicą Ratowa jest kościół i klasztor pobernardyński, którego historia sięga końca XVI wieku.



Na terenie tym istniała od dawna kaplica dworska o której pierwsze wzmianki pochodzą z 1598 roku. W niej to znajdował się otoczony domysłami i legendami obraz św. Antoniego Padewskiego, którego pochodzenia źródła historyczne nie podają. Jest to o tyle ważne, że ów otoczony czcią, słynący cudami obraz, stał się pośrednią przyczyną założenia klasztoru. Został on z pewnością namalowany w siedemnastym stuleciu, więc nie wiadomo dlaczego autor rękopisu z krakowskiego archiwum bernardynów w roku 1684 zanotował, że obraz znajdował się już w kaplicy „od niepamiętnych czasów”.

 





Zgodnie z tradycją ustną cudowny ratowski obraz św. Antoniego był obrazem obozowym chorągwi pancernej dowodzonej przez kasztelana płockiego Tomasza Narzymskiego podczas wyprawy wiedeńskiej.

Jakkolwiek było, obraz znajdował się w kaplicy ciesząc się sławą cudownego. W dzień odpustu, 13 czerwca, gromadził tłumy pielgrzymów sprawiając, iż w latach 80-tych XVII wieku sięgał takiej popularności, że dworski kapelan nie nadążał ze spowiedzią. Dziedzicem Ratowa był chorąży chełmiński Tomasz Narzymski. Wychodząc naprzeciw potrzebom, wzniósł on na miejscu starej kapliczki nową, większą, a drewniany kościółek wybudował ok. 1680 roku. W głowie dziedzica cztery lata później zrodziła się myśl, aby podnieść znaczenie kaplicy, zaczął więc sterać się aby przy niej osiedlili się zakonnicy bernardyńscy. Zanim Narzymski wystosował oficjalne pismo do biskupa Stanisława Dąbskiego, postarał się o przychylność prowincjała wielkopolskiej prowincji bernardynów – Stanisława Grodzickiego. Przedstawienie sprawy, jak i korzyści duchowo – ekonomicznych dla obu stron trwały bardzo długo. W końcu, dnia 26 maja 1685 roku, biskup płocki przychylił się do pobożnej intencji, jednak nie wydał wtedy jeszcze oficjalnej zgody. Prawdopodobnie ze względu na mało atrakcyjne położenie ojcowie z przasnyskiego konwentu nie kwapili się z przeprowadzką. Sprawa przeciągała się, a zniecierpliwiony fundator pospieszył zapisać bernardynom grunta i przywileje. W sądzie grodzkim w Ciechanowie, w październiku 1685 roku zapisał bernardynom w Ratowie : kilka mórg ziemi, dowolną ilość drewna z okolicznych lasów na budowę klasztoru oraz bieżące potrzeby, wolny połów ryb w rzece i stawie, 2 łąki, wolny przemiał zboża we młynie dworskim. Do śmierci ofiarodawcy mieli otrzymywać 4 korce zboża miesięcznie, a żywego inwentarza otrzymali 4 woły robocze i 2 konie. O dokonaniu zapisu dziedzic Narzymski powiadomił gwardiana z Przasnysza Jerzego Lipskiego, który najwidoczniej podane warunki zaakceptował.

Po przeszło rocznych staraniach i wstawiennictwu prowincjała, biskup St. Dąbski (1682 – 1692) oficjalnie zatwierdził fundację. Potwierdzenie w Rzymie nastąpiło szybko, bo 25 stycznia 1686 roku kongregacja kardynalska zatwierdziła powstanie nowego klasztoru bernardynów. Potrzebne zatwierdzenie generała nastąpiło 31 stycznia 1686 roku i można było przystąpić do realizacji planów. Uroczystości wprowadzenia zakonników do nowej siedziby miały nastąpić w 1686 roku w Święto Trójcy Przenajświętszej, gdyż tego życzył sobie fundator, który jednak nie dożył uroczystości. Ceremonia z niewiadomych powodów została przesunięta.

Budowa konwentu w Ratowie

Z chwilą nagłego zejścia Tomasza Narzymskiego była już przygotowana część materiałów budowlanych na wzniesienie kościoła i klasztoru. Z nieznanych jednak powodów zakonnicy nie rozpoczęli od razu prac budowlanych, a osiedlili się przy wzniesionym wcześniej drewnianym kościółku. Z pierwszych lat istnienia klasztoru pozostały niestety tylko szczątki informacji. Wiadomym jest, że z otrzymanego drewna wybudowali pomieszczenia klasztorne, które uległy zniszczeniu podczas pożaru w 1690 roku.

W 1735 roku, według zapisków księdza K. Żurawskiego rozpoczęto budowę murowanego założenia, którą nadzorował brat Jan Narembski. Częściowo pracę tę umożliwił dar starosty bobrownickiego, który w 1726 roku przekazał konwentowi cegłę na budowę. Pochodziła ona z rozebranego przezeń gotyckiego zamku w Niedzborzu w liczbie 43.300 sztuk cegły. Klasztor otrzymał też wówczas dachówkę.

Choć wydaje się to liczbą znaczącą, na budowę całego kompleksu, potrzeby były kilkukrotnie większe, to też podczas prac zaczęto wyrabiać cegłę. Produkcją jej zajął się strycharz Szymon Piotrowski.

W roku 1739, za gwardiana Michała Funga wzniesiono mury kościoła i zakupiono kolejną partię materiału : 42.000 cegieł. W dziejach pisanych klasztoru następuje kolejna luka , trwająca do 1749 roku, kiedy to rękopis D. Mrozikiewicza podaje wiadomość o darze dokonanym przez syndyka Teodora (Bogdana?) Mostowskiego, który znacznie przyczynił się do szybszego ukończenia kościoła.

Za rządów gwardiana, ojca Bernardyna Gałeckiego poczyniono wiele ważnych inwestycji. Wystawiono wówczas bowiem ołtarz św. Jana Nepomucena, ambonę oraz organy. Kazał on też pokryć miedzianą blachą w 1755 roku wieżyczkę sygnaturki.

W roku 1759 w Ratowie miało miejsce ważne wydarzenie. Dnia 28 października, w święto Szymona i Tadeusza Judy, zakonnicy przenieśli się ze starego drewnianego klasztoru do nowego. Przeniesienie owe miało zapewne symboliczny charakter, oznaczało jednak, że prace przy budowie klasztoru były ukończone lub dobiegały końca.

Dnia 1 października 1761 roku, kiedy to funkcje gwardiana konwentu pełnił o. Rafał Jackowski, po latach budowy i żmudnego zapewne zbierania funduszy, nowy, jeszcze nie do końca wyposażony kościół został poświęcony. Konsekracji dokonał biskup płocki Antoni Dembowski.

 
Jednak nie był to koniec inwestycji, gdyż informacja z 1771 roku, dotyczy prac przeprowadzonych pod kierunkiem gwardiana Urbana Rawskiego. Zbudowano wtedy odpływ ścieków, wykopano na nowo staw rybny oraz wybielono kościół. Energiczny gwardian kazał też na nowo wyzłocić ołtarz główny, otoczyć murem cmentarz przykościelny i wznieść na nim figurę Matki Boskiej Niepokalanego Poczęcia. Kolejny gwardian – ojciec Adrian Kułakowski w 1774 roku wybudował spiżarnię. Mimo nowych inwestycji w miarę możliwości starano się ukończyć w pełni kościół. W roku 1776 położono w świątyni posadzkę z flizów kamiennych, które jeszcze gwardian Rawski sprowadził w tym celu z Gdańska. D. Mrozikiewicz podaje nazwiska kilku kolejnych gwardian. Pierwszy z nich to Edward Grabowski, sprawujący urząd w 1777 roku, którego zasługą było naprawienie dachów, zasadzenie pokaźnej części ogrodu, wykopanie studni przy browarze, odgrodzenie klasztoru od bagien oraz zagospodarowanie zapisanej łąki.

Drugim znanym z podania jest o. Franciszek Wierzbiński, urzędujący w 1786 roku. Za jego rządów wzniesiono przy klasztorze dwie oficyny murowane – kryte dachówką, a także bliżej nieokreślone pomieszczenia mieszkalne, gdzie wygodnie mogli mieszkać odwiedzający klasztor dobrodzieje.

Widać stąd, że prace prowadzone w klasztorze od lat 70 – tych XVIII wieku miały w dużej części charakter gospodarski, a związane z kościołem prace – raczej kosmetyczny i nie miały znaczenia dla jego teraźniejszego wyglądu.